NASZE PUBLIKACJE

100 lat Złotej Pani

100 lat Złotej Pani

Sto lat, sto lat niech żyje nam! Dziś, 27 maja 2023 r., setne urodziny Złotej Pani, czyli słynnej Gëlle Fra!


Już dzień wcześniej, 26 maja 1923 r., w całym Księstwie odbywały się koncerty patriotyczne. Dzień 27 maja 1923 r. rozpoczął się uroczystościami przed Grobem Nieznanego Żołnierza na cmentarzu Notre-Dame. Popołudniem pochód złożony z orkiestr dętych, chórów, straży pożarnej i stowarzyszeń sportowych przemierzył miasto, docierając do celu przy placu Konstytucji. Złożono wieńce, oddano salwy honorowe, zagrała Orkiestra 1. Pułku Ułanów, a wieczorem w dolinie Petrusse odpalono sztuczne ognie.
A cała historia tak naprawdę rozpoczęła się 14 lutego 1920 r., kiedy to Narodowa Komisja Zabytków ogłosiła konkurs na stworzenie pomnika ku czci żołnierzy poległych w I wojnie światowej. Spośród 18 nadesłanych projektów międzynarodowe jury złożone z uznanych rzeźbiarzy i architektów wybrało projekt Clausa Cito. Oficjalna nazwa to Pomnik Pamięci i w momencie powstania miał upamiętniać Luksemburczyków, którzy zginęli, walcząc po stronie Francji. Bo chociaż Księstwo w czasie I wojny znalazło się pod okupacją niemiecką i ci, którzy pozostali w kraju, niewiele mogli zrobić, to jednak Luksemburczycy mieszkający poza granicami własnego kraju zgłaszali się na ochotnika do służby przeciwko Niemcom. W sumie w Legii Cudzoziemskiej walczyło 3700 obywateli Luksemburga, z czego 2500 zginęło. Przed wojną Luksemburg liczył 266 000 mieszkańców, jak więc łatwo obliczyć, ta liczba ofiar wyniosła około 1% całej populacji.

Co ciekawe, pomnik początkowo wzbudzał kontrowersje. Ze sprzeciwem wystąpiła konserwatywna katolicka większość obywateli, a na ceremonii inauguracji nie było Wielkiej Księżnej Charlotty ani biskupa Luksemburga. Co tak poruszało emocje? Ano sama kobieca postać, reprezentująca Nike, boginię zwycięstwa lub „Królową Wolności” (Friddenskinnigin po luksembursku), trzymająca wieniec laurowy nad całym narodem. Symbolika zacna, ale w tamtym czasie choćby i bogini, lecz w półprzejrzystej szacie opinającej ciało i uwydatniającej jej kształty, nie mogła zaakceptować spora część społeczeństwa z początku XX stulecia.

Podczas okupacji w czasie II wojny światowej 21 października 1940 r. Niemcy pomnik zdemontowali. Kilka fragmentów udało się uratować, a po wojnie został on częściowo odrestaurowany. Jednak los samej Gëlle Fra pozostawał nieznany aż do stycznia 1980 r., kiedy to została odnaleziona ukryta pod główną trybuną narodowego stadionu piłkarskiego. Ponownego odsłonięcia całkowicie zrekonstruowanego dzieła dokonano w obecności Wielkiego Księcia Jana w święto narodowe 23 czerwca 1985 r. Dokonując niezbędnych poprawek, uhonorowano siły luksemburskie, które służyły także podczas II wojny światowej i wojny koreańskiej. Niewiele kto wie, że mała zmiana dotyczy także samej Gëlle Fra - kiedyś patrzyła przed siebie, jednak podczas demontażu pomnika w 1940 r. statuę upuszczono, uszkadzając jej szyję. Od tego czasu patrzy ona w dół.

W 2001 r. chorwacka artystka Sanja Ivekovič w pobliskim parku wystawiła kontrowersyjną wersję pomnika, przedstawiającą posąg w wyraźnej ciąży i z innym napisem (który to napis wzbudził największy sprzeciw). Protesty wzywające do demontażu rzeźby dotarły do Erny Hennicot-Schoepges, minister kultury Luksemburga. Dzieło nazwane „Lady Rosa of Luxembourg” (na cześć Róży Luksemburg) znajduje się obecnie w luksemburskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej.

W 2010 r. Złota Pani opuściła kolumnę na placu Konstytucji i udała się w podróż do Szanghaju, aby stanąć przed luksemburskim pawilonem w czasie EXPO 2010.

Przez wiele lat nie było wiadomo, kto pozował Clausowi Cito. Aż tu w 2015 r. opublikowano artykuł, w którym niejaki Jean Wildschütz ujawnił, że tajemniczą modelką była jego ciotka, Suzanne Marx-Wildschütz, wtedy żona piekarza i sąsiada artysty z Bascharage, będąca jednocześnie przyjaciółką rzeźbiarza jeszcze z czasów dzieciństwa. Jean dowiedział się tego od ciotki, kiedy ta poważnie zachorowała w 1978 r. Zobowiązała go ona jednak, żeby trzymał to w tajemnicy i nie ujawniał pod żadnym pozorem. Dlaczego więc nie dotrzymał słowa?

 

tekst: Aneta Wierzbicka, zdjęcia: Marcin Wierzbicki